11 sierpnia 2011

Po raz ostatni o Fiordziku...

Dlaczego piszę dopiero teraz? Wcześniej nie mogłam. Nie dałabym sobie rady z napisaniem tych kilku słów.

Stała się tragedia. Fiorda już nie ma.. 5 sierpnia został uśpiony z powodu raka krwi, przez którego bardzo się męczył. Choroba wyszła nagle i niespodziewanie w przeciągu dwóch tygodni. Wcześniej nie było żadnych objawów, ani innych niepokojących sygnałów. Dostawał antybiotyki, miał robione badania, na koniec był na kroplówce. Nic nie pomogło..

Teraz możemy tylko wspominać jakim wspaniałym kotem był Fiord. Miał swój charakterek, ale właśnie to go wyróżniało. Dużo spał, zresztą spał ze mną w łóżku ♥. Miał swój  ulubiony fotel. Brany na ręce był bardzo spokojny. Uwielbiał mizianie pod brodą i za uszami. Kochałam go. Był moją perełką, moim oczkiem w głowie, ogromnym skarbem. Mam nadzieję, że był u mnie szczęśliwy.

1 komentarz:

Komentując pozostawiasz po sobie ślad, dzięki któremu ja na pewno zajrzę do Ciebie ;)