A zatem już powróciliśmy, na wszystkie komentarze odpowiedzieliśmy i teraz pozostaje nam zaktualizować wszystkie dotychczasowe informacje zawarte w blogu.
Takie małe podsumowanie tego jak koty zmieniły się od 2011 roku:
LILLY
Lilajna zmienia się co chwilę, jest zdecydowanie koteczką z charakterkiem. Umie zamruczeć, ale także pokazać pazurki. Od sytuacji, kiedy odszedł nasz śp. Fiord i niedługo potem, aby zabliźniły się rany jakie po sobie pozostawił zamieszkał z nami Dexter, Lilka była bardzo drażliwa, nie umiem tego inaczej określić. Fukała na Dextera, nie dawała się dotykać, a ja niejednokrotnie zostałam przez nią pogryziona czy podrapana. Nic nie pisałam, bo czekałam, aż ten czas minie i chyba minął, choć nie chcę zapeszać... :)
LOLEK
Nasz kochany rudzielec oprócz tego, że strasznie się roztył i apetyt nie przestaje mu dopisywać, to się zakochał, po prostu, definitywnie i na amen. Koniec kropka. W kim? W ludziach, którzy choć niemusieli, to chcieli i go wzięli i tak naprawdę uratowali. Ale tak naprawdę, to chyba najbardziej kocha się we mnie Jak tylko nie ma mnie w domu to słychać tylko i wyłącznie jego "wycie", oprócz tego ze mną śpi, rano mnie budzi, ugniata, barankuje etc.
DEXTER
Dexter przeszedł chyba największe zmiany z nich wszystkich. Po pierwsze urósł i to sporo, bo z najmniejszego kociaka stał się równy jak nie większy od pozostałej dwójki. Oprócz tego przestał syczeć na gości. Teraz jest tak, że nawet do nich podchodzi i się łasi. Z karmy mokrej z dodatkiem suchej przerzuciłam go na suchą z dodatkiem (od czasu do czasu) mokrej.
Niedawno, bo 5 maja, czyli w poprzednią sobotę odbyły się urodziny mojej skromnej osoby W związku z tym robione były zdjęcia i kotki także nie uciekły uwadze fotografa. Najbardziej do współpracy skory był Dexter, Lilly bała się i myślała tylko o tym jak znaleźć się w domu, a Lolek schował się już wcześniej...
A to kocie rzeczy, które dostałam na urodzinki :D |
Piekne masz koty a prezent fantastyczny - pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńBOŻE CO ZA CUDA! Chyba nie muszę mówić jak bardzo są w "moim typie" :D Uwielbiam białe koty, nie wiem skąd to mam, ale chyba każdy ma jakiś gust w tej kwestii :) Cieszę się, że Lilka czuje się już lepiej. Z każdym dniem będzie bardziej akceptować Dextera, wiem jak było z moimi ;)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, fajnie że wróciliście i wszystkiego najlepszego!;-)))
OdpowiedzUsuńUwielbiam koty, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń100 lat Agnieszko :-))))
OdpowiedzUsuńWszystkiego co najlepsze i spełnienia marzeń Aguś :))
OdpowiedzUsuńPiękne fotki i prezenty ! :)